Facebook link
Jesteś tutaj:
Powrót

Dawna Cukiernia Karola Hagenhubera Wadowice

Dawna Cukiernia Karola Hagenhubera Wadowice

Betonowy plac, na nim latarnia i zawieszone na niej dwie flagi biało-czerwone. Po lewej ulica i betonowe słupki. Po prawej betonowy deptak i szereg budynków. Na wprost prosty, dwukondygnacyjny narożny budynek z szyldem z napisem Cukiernia. U góry po prawej balkon. Pod nim duże drzwi. Obok przejście pod arkadami. Z prawej i lewej strony przylegają  do niego kolejne kamienice. Niebo bezchmurne.

Plac Jana Pawła II 15, 34-100 Wadowice Region turystyczny: Beskid Mały i Makowski

To tu po maturze Karol Wojtyła, przyszły papież Jan Paweł II, chodził na kremówki. Nasz papież, podczas jednej z pielgrzymek, zwierzając się wiernym, jak to w czasach swojej młodości chodził z przyjaciółmi na wspaniałe wadowickie kremówki, nie przypuszczał że wywoła boom cukierniczy, nie tylko w Wadowicach.

Cukiernia wiedeńczyka Karola Hagenhubera była jednym z najbardziej eleganckich lokali w mieście, często odwiedzanym przez inteligencję i oficerów stacjonującego w Wadowicach 12. Pułku Piechoty. To tutaj kolejne roczniki absolwentów wadowickiego gimnazjum po zakończeniu egzaminów maturalnych rozgrywały konkursy - zakłady, polegające na zjedzeniu jak największej liczby kremówek. Cukiernia przestała działać w 1945 roku, a wspomniane przez Ojca Świętego kremówki można dziś kupić we wszystkich wadowickich cukierniach.

Najsłynniejsza wadowicka cukiernia była przed wojną na Rynku pod numerem 15. Założył ją Józef Lisko. Niestety, po jakimś czasie zmienił zapatrywania zawodowe i cukiernię wydzierżawił swojemu kuzynowi Ludwikowi Mielnickiemu. Po śmierci Józefa Liski wdowa wydzierżawiła cukiernię Karolowi Hagenhuberowi, wiedeńczykowi, który do Wadowic przybył z Brzeska. Właśnie od jego nazwiska zaczyna się sława wadowickiej cukierni. Doskonałe wyroby cukiernicze przyciągały do cukierni mieszkańców. Jak podają kroniki i legendy, Karol Hagenhuber sławę swoich kremówek zawdzięczał ostremu reżimowi technologicznemu i najlepszym surowcom. Niejednokrotnie sam jeździł po bazarach i targowiskach, wybierał najlepszą mąkę, masło, jaja i cukier. Resztę zawdzięczał praktyce i starym wiedeńskim recepturom. Wadowiczanie tylko tę cukiernię uważali za najlepszą i tu chętnie przebywali racząc się także znakomitą wiedeńską kawą, herbatą podawaną w grubej porcelanie ze srebrną zastawą na marmurowych stolikach. W dwóch salach cukierni można było pograć w bilard, brydża, szachy, czy posłuchać kameralnej wojskowej orkiestry.

Karol Hagenhuber zlikwidował cukiernię w 1945 roku i wyjechał za granicę, zabierając wspomnienia i legendę tego miejsca. Po wojnie sławę tej cukierni próbowała wskrzesić Władysława Lisko z synem Bogusławem, lecz niestety władze PRL skutecznie niszczyły prywatną inicjatywę. Tyle jest opinii o wadowickich kremówkach, ile wadowiczan. Faktem jest, że miasto kojarzone jest z papieżem i kremówkami, tak jak Kalwaria Zebrzydowska z meblami, a Nowy Targ z kożuchami.


Powiązane treści